poniedziałek, 14 czerwca 2010

Jednak nie tak pięknie

Ops... okazało się, że Niva nie jest taka zdrowa jak nam się wydawało. Werdykt pana Krzysztofa brzmiał:
"Panie, ale żeś Pan wdepnął. Do wymiany z samego silnika: Pompa oleju, napęd pompy oleju, łańcuch, napinacz, wyciszacz, koła, uszczelniacz (czyli jednym słowem cały zestaw rozrządu), ponadto do zrobienia kopułka zapłonu, i 1500 innych rzeczy oprócz silnika. Słysząc listę zakupów, już zacząłem liczyć jak uda mi się przetrwać za pół pensji, gdyż drugie pół będę musiał wydać na części. Dzwonie więc do zaprzyjaźnionego sklepu, dyktuje całą listę zakupów (oprócz pompy, którą miałem) czekając w napięciu na werdykt cenowy.... Szok! Pada odpowiedź: Za całość.... 175 złotych - razem z przesyłką.
Już wiem, że Łada będzie jednym z najmilej przeze mnie wspominanych aut!

Silnik uratowany. Czas zabrać zielonego potwora od p. Krzysztofa, gdyż za drogo wyjdzie naprawa u niego całej reszty mniej "krytycznych" usterek. Oczywiście Krzysztof przyjął to z pełnym zrozumieniem.

czwartek, 10 czerwca 2010

Czas ruszyć z robotą

Nasz zielony wehikuł toczy się wciąż do przodu. Wiadomo jednak, wyprawa na inny kontynent to już nie przelewki. Nie dość, że będzie mogła, to jeszcze musi chcieć przeć do przodu przez te 5 tysięcy kilometrów (bo na tyle mniej więcej planujemy całość wyprawy).

Dzięki koledze ze Złombolowej ekipy (salute Bocian) udało mi się namierzyć p. Krzysztofa, który zgodził się zaopiekować naszą Ładą (był to już trzeci Złombolowy pojazd na jego parkingu). Rano, zielona bestia została odstawiona do warszawskiej Wesołej, na przegląd i poprawki.