A propos prac warsztatowych. Bohaterem tygodnia zostaje Witold!
To on dniami i nocami, nie zważając na pogodę oraz urlop przyjeżdżał do warsztatu, żeby przekonywać Nivę do naszego wyjazdu. Bez niego zapewne rozsypała by się pomiędzy Katowicami a słowacką granicą (no chyba, że chciałaby nam dopiec, wtedy padłaby w samym Istambule ;)).
Niva, po małych zabiegach kosmetycznych ("grzeje się? nie dziwne, jak chłodnica jest już mchem obrośnięta!") wyruszyła w drogę z warsztatu, w którym spędziła ostatni miesiąc czasu.
Ładziczka zaczęła już nabierać kolorów - oczywiście naszych Darczyńców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz