Po odwiedzeniu lokalnego bazaru, gdzie Asia wzbudzała niemałe zainteresowanie (okazywane m.in. przez obdarowanie dwoma dorodnymi ogórkami ;)) stwierdziliśmy, że pomimo, że według umowy mieliśmy się nie golić przez całe dwa tygodnie, okazja skorzystania z usług macedońskich golibrodów spotykanych na każdym rogu może się już nie powtórzyć. Zagościliśmy więc w jednym z lokali, gdzie za równowartość 8 złotych zafundowaliśmy sobie najdokładniejsze golenie w życiu.
Czy wiecie co to w goleniu jest 'kontra'? My już tak ;). Brzytwa była w ruchu, ale bynajmniej panowie nie dopasowali nam rysów twarzy do własnego widzimisię - nadal jesteśmy piękni, a bez bród wyglądamy jeszcze młodziej ;)
Jako, że szczęście sprzyja nam co krok, idąc już do samochodu, aby udać się w dalszą podróż, natknęliśmy się na... początek pięciodniowego festiwalu piwa! Kilkadziesiąt rodzajów piwa w jednym miejscu pod samą twierdzą w Skopje. Jesteśmy w raju. Wisienką na tym torcie okazał się koncert... macedońskiego naśladowcy Freddiego Mercurego i Queen!
Po niezliczonych ilościach piwa, lokalnej rakii oraz osobiście pędzonego i sprzedawanego przez macedońskie cyganki absyntu, rozbiliśmy namiot nieopodal miasta i udali na zasłużony odpoczynek.
Jutro wyruszamy w stronę Kosowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz