

Łada kombi, mimo potrzeby spawania mostu w małej wiosce w Rumunii oraz ogarnięciu pożaru w trakcie spawania, dzięki pomocy lokalnego szamana - spawacza, po wykręceniu 800 km w jeden dzień, nie wychodząc z auta, dotarła na miejsce ok godziny 3 am. Brawo chłopaki za determinację! :)





Tuż przed godziną 4-tą, kolumną ponad 100 samochodów i kilku motorów przejechaliśmy trasę 20 km, prowadzącą przez most dzielący Europę od Azji pod stadion olimpijski. O dziwo, udało nam się to zrobić zwartą kolumną :). Na miejscu odśpiewaliśmy Złombolowy hymn po czym ruszyliśmy naprzód w poszukiwaniu stacji benzynowej i kempingu. Zajęło nam to ponad 2 godziny (sic!). Samochody udało się zatankować gazem, niestety kempingu nie znaleźliśmy, ponieważ w jego miejscu zastaliśmy akademię policyjną. Trzeba jednak przyznać, że błądzenie po mrocznych dzielnicach Istambułu nocą - przeżycie bezcenne.
Gdy zaczęło robić się widno uznaliśmy, że nie ma sensu niczego już szukać i rozbiliśmy obóz na parkingu pod plażą. Obudziły nas wredne Tureckie muchy i palące słońce.

Po gorących pożegnaniach ze współpodróżnikami, zostaliśmy sami. Z jednej strony to smutne, ale z drugiej, nareszcie można zdjąć nogę z gazu i rozkoszować się Stambułskim powietrzem :)
Kolejny link o naszej wyprawie:
http://www.emetro.pl/emetro/1,85648,8343215,Pruja_syrena_w_strone_Stambulu.html
Pozdrawiamy! :)
Ta Kobieta dobrze kabluje :-) MJ
OdpowiedzUsuń