wtorek, 7 września 2010

Dzień 4

To jest niewiarygodne ale są gorsze drogi niż w Polsce. Zaraz po przejechaniu 20 km w ciągu godziny na prostej drodze pod samochód ekipy z poloneza wpadł lis a tuż po 30 sekundach złapaliśmy kapcia. W ciągu 20 min zjechało do nas ok 15 złombolowych wehikułów. Zrobiło się tak przyjemnie, że aż nie chciało się wymieniać koła. Piwo, palinka i nocne rozmowy. Pan z wiekowej syrenki Bosto użyczyło nam lewarka który był w stanie podnieść naszego potwora :). Nawet telewizja z nami jechała :)

Ok godziny 5:30 czasu Bułgarskiego dojechaliśmy Burgas. O polu namiotowym nie było mowy wiec zrobiliśmy to po Polsku. Wjechaliśmy na plażę, siup do śpiworków i tak do 9 rano dospaliśmy :)

Z rana pojechaliśmy nad plażę gdzie rozkoszowliśmy się złotymi pisakami oraz pięknymi morskimi falami. Przy okazji wzieliśmy wspólną kąpiel :) (co nasze to nasze). Ruszyliśmy do wulkanizatora założyć nową dętkę i za 0,5 luksusowej transakcja dobiegła końca.

Zaraz ruszamy na Istambuł. Musimy tam dotrzeć do 23:30. Spotkanie pod IKEA pozniej przejazd przez most i wpólne zdjęcie.

Lece bo czas goni!

PS: Łada z zepsutym mostkiem ruszyła dzisiaj ok 12 na Istambuł - trzymamy kciuki!


Po krótkiej nocy na świeżym powietrzu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz